Święta Jadwiga
Królowa doceniała wartość muzyki liturgicznej. Między
innymi dlatego ustanowiła w Katedrze Wawelskiej 16 psałterzystów
którzy na zmianę oddawali Bogu cześć śpiewem Psalmów.
Zapewne też pięknie śpiewała i sama chętnie,
szczególnie w okresie Bożego Narodzenia, adorowała Nowonarodzone
Dziecię śpiewając wraz z rycerstwem i dostojnikami
Kościoła kolędy w języku polskim. Św. Jadwiga
Królowa, która tak ukochała język polski zapewne
większość kolęd śpiewała w języku
polskim. Jeszcze we wspomnieniach z dzieciństwa zachowujemy obrazy
kolędników okraszających zimowe wieczory śpiewem polskich
kolęd i pastorałek. Niestety pojawienie się telewizyjnego
tworu zmieniło ten piękny zwyczaj kolędowania. Również
nasze kościoły do niedawna wypełnione atmosferą
śpiewu bożonarodzeniowych kolęd zmieniają się w
coraz cichsze szeptanie echa kolędowego śpiewu. Jednym z remediów
na poprawienie tego stanu rzeczy jest wprowadzanie różnego rodzaju
popisów artystycznych chórów, chórków, duetów, qwartetów i różnych
innych –etów które nie posiadając zbyt wysokiego artystycznego poziomu
niszczą atmosferę Mszy św. powodując że Msza
św. przeistacza się w swego rodzaju para-artystyczny pokaz. Ci
niby artyści z uporem starają się nam wmówieć że
to ich, w wielu wypadkach zawodzenie, to ogromny wkład we
współtworzenie atmosfery świątecznego nastroju. My
uczestnicy Mszy św. zostajemy zmuszeni tak przez para-artystów jak
również przez księdza który owych artystów na tę Mszę
zaprasza do bycia widzami bo czasem trudno nazwać to bycie
słuchaczami. Jaki cel przyświeca księdzu, aby tego typu
upiększenie Mszy św. wprowadzać, trudno jest nam
pojąć. Artyści zwykle są zawiedzeni, że ich
miernie popisy „estradowe” nie są nagradzane oklaskami chociaż
czasem i to się zdarza. Zwykle
na zakończeni ksiądz, w bardzo niekiedy rozbudowaniej formie,
dziękuje im za ogromny wkład w „tworzenie” atmosfery
świątecznej. Nie jesteśmy przeciwko wykonywaniu
pięknych pieśni kościelnych przez profesjonalistów obdarzonych
pięknym głosem i muzycznym talentem. Jednakże nasza polska
tradycja zawsze nawiązuje do śpiewu kościelnego w którym
każdy z obecnych zwrócony przodem do ołtarza wielbi Boga
śpiewając w uniesieniu, wiedząc że to Chrystus jest tym
do którego nasze śpiewanie jest skierowane. Zupełnie czymś
niepojętym jest wprowadzanie chóru o bardzo niskim poziomie
artystycznym w czasie świąt Bożego Narodzenia gdy obecni na
Mszy św. aktywnie uczestniczą we mszy połączeni
chóralnym śpiewem w adorowaniu obecnego Chrystusa. Kolęda polska
jest tym elementem naszej polskiej narodowej tożsamości, który
archetypalnie związany jest z całością naszego
jestestwa. Dlatego też, szczególnie dla ludzi wypędzonych z
kraju, ważne jest aby ten element polskiej katolickiej tradycji
był nie tylko pielęgnowany ale i przekazywany następnemu pokoleniu.
Młody człowiek urodzony w Australii i uczęszczający na
Mszę św. w polskim języku niejako naturalnie zanurzony jest
w esencję polskości, która wyrażona jest w śpiewie
polskich pieśni kościelnych a w szczególności polskich
kolęd. Tego poczucia polskości nikt, nigdy, w żaden sposób
pozbawić nas nie jest w stanie.
Żłóbek jest
miejscem gdzie każdy polski katolik od najmłodszych lat styka
się z tajemnicą Bożego wcielenia. Ta, najpierw
dziecięca radość spotkania ze Zbawicielem, przechowywana w
sercu, w okresie późniejszym gdy pojawia się już pierwszy
siwy włos na skroni, staje się zawsze częścią tej
samej głębokiej radości. W naszym odczuciu wielu
księży zupełnie marginalizuje rolę śpiewu
kościelnego a niekiedy zupełnie opacznie pojmuje ją jako
swego rodzaju element estradowego występu w czasie Mszy św.
Dlatego też z potrzeby serca postanowiliśmy zainicjować
Jadwigowe kolędowanie, które ma na czelu w pierwszej kolejności
przypomnieć, że śpiew kościelny to nie estradowy popis
i że Chrystus jest tym jedynym który w czasie Mszy św. powinien
być naszym śpiewem „obdarzany”. Śpiewając przy
żłóbeczku mamy zawsze przed oczyma maleńkiego Jezusa który w
uśmiechu wyciąga rączki błogowawiąc nam i ciesząc
się z naszego polskiego jadwigowo-kolędowego śpiewu. Nawet
św. Józef, który wydaje się prosić abyśmy przestali
gdyż dzieciątko jest już zmęczone nie może
odwieść nas od zaśpiewania na zakończenie ‘Lulajże
Jezuniu...’. Ten rok jest drugim rokiem w którym zbieramy się w
kościele w Richmond przy żłóbku aby kontynuować to
nasze Jadwigowe kolędowanie. Niektórzy są wyraźnie poruszeni
faktem że profesor z gitarą w ręku przenosi tradycję
Jadwigowego kolędowania w australijskie środowisko uchodźców
z Polski. Wierzymy że tradycja Jadwigowego kolędowania przy
żłóbku Nowonarodzonego Zbawiciela przyjmie się i stanie
się częścią naszego narodowego dziedzictwa.
|